vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Prawdziwy handlowiec tak bardzo kocha zdobywać nowych klientów, że promując firmy i osoby w social mediach takich jak LinkedIn i Facebook, przynosi klientów. 

Sprzedaż to moje drugie imię. Zawsze mnie kręciło jak klient mówił TAK, ale też podupadałam w wierze we własne umiejętności słysząc NIE. To ostatnie akurat było wadą w tej pracy i powodowało, że zamykałam się na niczym żółw w skorupie. Tylko, że nawet żółw chowa się tylko na chwilę (od 26 lat mam takiego stepowego cudaka, więc znam charakterek), więc i ja również z niej szybko wyskakiwałam działając dalej. 

Jak sprzedawać najlepiej uczy własna działalność gospodarcza

W pewnym momencie życia stanęłam na zakręcie i odważyłam się na własną działalność gospodarczą. Wpierw w ofercie zaczęłam sprzedawać umawianie spotkań dla klienta, tak najłatwiej mając te umiejętności, z biegiem czasu, w którym rozwijałam swoją markę osobistą na LinkedIn, zaczęłam robić pojedyncze konsultacje a nawet szkolenia z pozyskiwania klientów z tego social medium. Spodobało mi się tak bardzo, że umawianie spotkań zostało odpuszczone na poczet szkoleń.

Niestety, by zdobywać klientów na szkolenia, musiałam wyskakiwać z każdej wręcz lodówki, więc miałam podwójną pracę. Z jednej strony wciąż szukałam nowego klienta, z drugiej obsługiwałam obecnego a zysk nie przekładał się na ilość czasu poświęconego na te działania.

Trzeba było pójść o krok dalej. Wprowadziłam abonamenty, dzięki którym miałam takie korzyści jak:

– raz pozyskany klient dawał pieniądze przez kilka miesięcy,

– widziałam efekty moich porad i pomysłów, więc mogłam trzymać rękę na pulsie klienta,

– zyskiwałam czas.

Content marketing, moje raczkowanie

Mijał miesiąc za miesiącem a mi czegoś brakowało. To pisałam posty dla klienta, to budowałam zasięgi pod jego publikacjami, wymyślałam pomysły na biznes klienta, ale łapałam się na tym, że szukam mu klientów. To już może być uzależnienie, że zamiast na samym promowaniem klienta w mediach społecznościowych zajmuję się również wyszukiwaniem mu nowych kontaktów. Taki minusik albo plusik wspólnych działań ze mną.

W pewnym momencie rozwinęłam się też na Facebook, który wcześniej był moim prywatnym komunikatorem dla najbliższych. To był błąd, bo przestałam mieć prywatność. Na LinkedIn publikacje dotyczą wiedzy, wydarzeń, biznesu. Niestety Facebook to pomieszanie z poplątaniem i tam selfie daje większe zaangażowanie, niż dawka porządnej wiedzy.

A o co mi chodzi z tą utratą prywatności? Sama jak coś udostępniam, to wiem co robię i jakie mogą być tego konsekwencje. Natomiast jak ktoś, kto mnie zna oznaczy mnie w poście bez mojej zgody i ustaleń to już koniec z życiem prywatnym. Często się zastanawiam, czy nie wrócić do Facebook tylko dla kilku osób.

Czy mi ta cała marka osobista pomaga w biznesie? Niestety tak, bo o wiele szybciej mam efekty swoich działań. Handlowiec, który dociera do wielu firm, którego czytają znani ludzie jest postrzegany jako osoba z potencjałem. Tylko, czy jest szczęśliwy…? Sama osobiście wolę się skupiać na kliencie i budowaniu jego marki osobistej oraz popularności jego firmy. No i musiałam prywatność schować dla siebie i zacząć jej strzec. Już nie będzie zdjęć z biesiad rodzinnych, z wypadów ze znajomymi. Teraz już mogę tylko wystawiać siebie i wydarzenia.

A teraz umów się ze mną na warsztaty i nie trać czasu na eksperymenty

tel: 535 506 508

marta.olesiak@mocompany.pl