Czytasz te posty na LinkedIn, czasem coś komuś polecisz i skomentujesz, może nawet udostępnisz na swoim profilu. To jest dla Ciebie najłatwiejsze, bo to nie Ty jesteś na świeczniku, a autor publikacji. No ale żeby tak samemu coś od siebie napisać, to już wyczyn, bo przecież przeczytać to mogą:
- znajomi i będą się śmiać, co za pierdoły piszesz,
- koledzy i koleżanki z pracy którzy opacznie coś zrozumieją i afera gotowa,
- szef o odmiennym zdaniu do Twojego,
- konkurencja, co podpatrzy pomysły,
- klienci obecni i przyszli a nie wiesz jakie mają poglądy
A wiesz co? Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, dlatego zaraz dobierzemy dla Ciebie właściwą strategię.
Skąd się biorą Twoje obiekcje
Wszystko zależy od tego, czym obecnie zawodowo się zajmujesz. Podczas moich zajęć indywidualnych (oferta tutaj: https://mocompany.pl/oferta-marta-olesiak/ ) klienci najczęściej zwierzają mi się z następujących rzeczy:
- coś kiedyś opublikowałem i miałem nieprzyjemności w pracy,
- boję się, że jak będę aktywny, to mnie zwolnią za brak pracy,
- jak widzę te pierdoły co inni wypisują, to tracę szacunek do tego miejsca,
- nie wiem o czym pisać, żeby to było wartościowe dla moich przyszłych klientów,
- boję się, co sobie o mnie inni pomyślą.
Pewnie mógłbyś coś dodać od siebie i chętnie się dowiem, co to jest, żeby o tym napisać w kolejnym artykule. Natomiast zaraz dam Ci kilka wskazówek, jak sobie radzić w powyższych sytuacjach.
Coś kiedyś opublikowałem i miałem nieprzyjemności w pracy
W tym przypadku należy wziąć na tapet okoliczności wystąpienia tych nieprzyjemności. Mogłeś niechcący naruszyć klauzule poufności czy dane wrażliwe np. bez zgody klienta firmy wrzucić post o realizacji zamówienia, które mu sprzedałeś. Mogłeś też na LinkedIn wypowiedzieć się w sposób obrażający pewną część potencjalnych klientów firmy np. opowiadając się za którąś z partii i negatywnie krytykując konkurencyjną. Mogłeś niechcący obrazić swoją publikacją np. panie rekruterki w firmie, czy samego szefa.
Przyczyny mogą być różne. Jeżeli nie jesteś sobie sterem i okrętem, to zalecam Ci pewną ostrożność w wyrażaniu własnych poglądów.
Dobrze byłoby, gdyby firma, w której pracujesz skorzystała z pomocy takiego konsultanta, jak ja, by opracować politykę dobrych praktyk na LinkedIn. Zawsze jak coś możesz polecić mnie 😎.
Boję się, że jak będę aktywny, to mnie zwolnią za brak pracy
Obecnie na LinkedIn możesz sobie zaplanować publikację np. napisać ją w niedzielę a wystawi się we wtorek. To, że będziesz miał komentarze, nie oznacza, że musisz warować przy LinkedIn, jak pies pilnujący płotu. Nic się nie stanie, gdy w przerwie lub między spotkaniami zareagujesz i dasz odpowiedź swoim czytelnikom.
Jeżeli pracujesz na stanowisku handlowym, to LinkedIn jest bardzo dobrym kanałem dotarcia do nowych klientów, więc tu warto przekonać przełożonego, że ułatwia Ci on pracę (jak dalej będzie się opierał, niech dzwoni do mnie tel:535506508).
Jak widzę te pierdoły co inni wypisują, to tracę szacunek do tego miejsca
Za każdym razem, gdy słyszę podobne zdanie to zaraz pytam:
„a co jest dla Ciebie tą wypisaną pierdołą?”
Wtedy mój rozmówca zaczyna podawać przykłady w stylu postów o zwierzątkach, spacerach w lesie i innych takich. Oczywiście mnie w głowie też od razu przelatują moje publikacje i się zastawiam co by o nich powiedział 😁.
LinkedIn uważany był wcześniej za portal, na którym można znaleźć pracę lub kandydata. Od kilku lat jest to też dobre narzędzie do pozyskiwania klientów. Jednak ostatnimi czasy, trendy się zmieniły i pojawiają się luźniejsze niebiznesowe treści.
Coś co Tobie się nie podoba, nie oznacza, że nie będzie podobało się innym. Po to mamy funkcjonalności takie, jak „nie chcę widzieć tych informacji” żeby przestać obserwować treści, które nas nie interesują.
Na szczęście serwery LinkedIn mają miejsce dla każdego, więc również i Ty znajdziesz swoich czytelników.
Nie wiem o czym pisać, żeby to było wartościowe dla moich przyszłych klientów
Jeśli tam, gdzie pracujesz, nie mają wyznaczone kompetentnej osoby do pomocy, która będzie umiała Cię wesprzeć pomysłami zgodnymi z polityką firmy, to podrzucam Ci kilka swoich, które doradzam kursantom na szkoleniach:
- ankiety branżowe, które przyciągną Ci potencjalnych klientów (LinkedIn umożliwia podglądanie, kto jak głosował, więc masz już nogę w drzwi, by odpowiednio zagaić),
- badania naukowe z Twojej branży i Twój punkt widzenia o nich,
- wiedza ogólnodostępna, która pomaga Ci w codziennych zadaniach,
- realizacje firmy, na które macie zgodę klienta, by się nimi chwalić,
- case study, jak udało Ci się np. pozyskać klienta (bez zdradzania szczegółów),
- case study porażek (nikt z nas nie jest idealny, warto być autentycznym)
Więcej bym Ci podpowiedziała, gdybyś wpadł do mnie na warsztaty, będzie mi wtedy łatwiej dobrać treści pod to, czym się zajmujesz. Zajrzyj jeszcze tutaj do jednego z pierwszych moich artykułów z 2019 roku :https://www.linkedin.com/embeds/publishingEmbed.html?articleId=8332911940677711495&li_theme=light
Boję się, co sobie o mnie inni pomyślą
To banie się tych myśli innych, to jest nic innego jak lęk przed oceną. Obecnie uznawany jest za fobię społeczną, która skutecznie sabotuje nasze działania nie tylko tutaj, ale również w realnym świecie.
Jakiś czas temu poczyniłam artykuł w tym temacie, dlatego żeby nie dublować treści, wklejam tutaj link, byś nie musiał szukać na moim blogu: https://mocompany.pl/jak-lek-przed-ocena-skutecznie-podcina-ci-skrzydla/
A zatem, czy już zdajesz sobie sprawę, jak trudno jest zrobić z siebie głupka na LinkedIn? Głupkiem możesz być jedynie dla tych, co sami nic nie publikują, bo Ci zazdroszczą.
Teraz Twoja kolej na zwojowanie tego social medium. Ja idę odpocząć, bo w końcu mamy weekend a niespełna trzy godziny temu wróciłam z Warszawy, gdzie przez cztery dni szkoliłam takich cichych czytelników, jak Ty 😁
Ściskam
Marteczka🌷
0 komentarzy