vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Koniec wakacji to dla wielu osób czas, który potrafi dobić. Nie dość, że widać widmo odejścia ładnej pogody (choć w tym roku początek sierpnia pokazał nam swoje jesienne oblicze), to jeszcze u wielu osób szykują się wydatki związane ze szkołą, mniejsze przychody przez sezon urlopowy klientów, a także wizja wirusów, szybko zachodzącego słońca i ogólnie jesiennej chandry.

Dyscyplina najlepszym lekarstwem

W swoim życiu miewam różne okresy. Raz trzymam się zdrowego odżywiania, ruchu i działania, a czasem wydarzy się coś, gdzie to co dla mnie dobre schodzi na dalszy plan.

Kiedy tak sobie pofolguję, to zaczyna się od sygnałów z organizmu. Nie chodzi mi o przyciasne ubrania a o gorsze zjawiska, które już wzbudzają wizje choroby przewlekłej. Jednak nim zaczynam panikować, zatrzymuję się na chwilę i analizuję co jem teraz a co wcześniej, jak wygląda mój obecny dzień. Kiedy po dwóch tygodniach od wdrożenia dyscypliny nie widzę znacznej poprawy zdrowia, dopiero wtedy się udaję do lekarza.

Do czego zmierzam?

Często wydaje nam się, że mamy biznes do zamknięcia, bo spadła sprzedaż. Odpuszczanie to najgorsze co możemy zrobić. Miesiąc, dwa a nawet kwartał znacznych spadków może nie tylko wynikać z sezonowości, ale z zaniedbania po naszej stronie.

Oczywiście zaczynamy analizować nie to co powinno być zbadane. Najczęściej od handlowców się słyszy, że są urlopy, to klienci nie kupują.

Czy na pewno nikt nic nie kupuje we wakacje?

W tym roku u mnie zadziała się magia, bo tak dobrych wakacji biznesowo to ja jeszcze nie miałam, odkąd uprawiam własne podwórko. Tylko, że ja nie odpuszczałam ani na chwilę. Jedyne co zeszło na dalszy plan, to artykuły w biuletynie oraz wysyłanie zaproszeń na LinkedIn (liczba przypływających obserwujących zaskakuje mnie samą i niebawem się pochwalę cyfrą).

Były zapytania, były zamówienia, jednym słowem się zadziało. Co się zmieniło na tle poprzednich lat? Ja sama i moje podejście.

Zamiast machać ofertą przed oczami, zaczęłam przyciągać rozwiązaniami problemów. Zamiast myśleć o konkurencji, skupiłam się na sobie.

Jest coś jeszcze? Zaprocentowały mi poprzednie miesiące systematycznej pracy.

Raz na wozie, raz pod wozem

Gdy pracuje się na etacie, to jest łatwiej, bo nawet jak się nic nie chce, to i tak szef zapłaci. My przedsiębiorcy mamy gorzej, musimy stale mieć w sobie siłę do podnoszenia się z popiołu. Chyba każdy zna to uczucie, kiedy ląduje na stracie i przed nim znajduje się widmo kolejnych strat, bo koszty prowadzenia biznesu są a przychodów nie widać.

Nie wiem czemu, ale zawsze w takich sytuacjach mam sinusoidę nastrojów. W jednej chwili pojawia się ochota pieprznąć tym co robię i pójść na etat, by za chwilę usiąść na pupie i ze łzami w oczach działać więcej.

Może te okresy są potrzebne, bo przecież gdy jest dobrze, to człowiek się przyzwyczaja i rozleniwia.

Mam tę moc

Mam tę moc,

Mam tę moc,

Wyjdę i zatrzasnę drzwi!

Wszystkim wbrew

Na ten gest mnie stać!

Jak śpiewa Elza w piosence z filmu Walta Disneya „Kraina lodu” https://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk

Wyjście i zatrzaśnięcie drzwi na serio pomagają. Zawsze, kiedy jest mi smutno, źle lub coś mnie wkurzy to zamykam drzwi z drugiej strony i albo idę na długi spacer albo jadę przed siebie.

Zmiana otoczenia, zdystansowanie się od problemu to najlepsze rozwiązanie. Polecam również w kłótni. Alienacja pozwala opaść emocjom. Wtedy mózg działa inaczej i włącza się znów myślenie.

Gdy dodasz do tego wysiłek fizyczny na łonie natury, to dodatkowo doładujesz swój wewnętrzny akumulator. Ja chodzę po minimum 15 000 kroków jak potrzebuję się doładować. Wtedy od razu wracam do domu z lepszym humorem.

Nic nie trwa wiecznie

O ile żal nam pupę ściska, kiedy coś cudownego się kończy, o tyle pocieszające jest to, że to co złe również minie.

Za chwilę sezon urlopowy się skończy, więc od połowy września zacznie się ruch w firmach i wydawanie budżetów (zapraszam po szkolenia sprzedażowe i rekrutacje 😉). Kiedy lokomotywa się ruszy, to i wagoniki pojadą a to doda Ci energii do działania.

Jeśli żal Ci będzie utraty słoneczka, to wyjdź do ludzi i zaplanuj wieczory przy świecach. Drugi człowiek to zastrzyk energii a świece dodadzą ciepła i przy okazji zbliżą z Twoją drugą połówką (jeśli jej nie masz, nic straconego, bo codziennie mijasz setki osób na ulicy, więc kwestia czasu).

Jak masz niedosyt moich słów, to wpadnij na mojego bloga https://mocompany.pl/blog/

przytulam

Marta 🌷


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *