vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z


Kartek już mi w notatniku brakuje od zapisywania kto jest taki biedny i komu oczywiście mam pomóc za darmo, bo przecież pracy nie może sobie bidulek znaleźć. Zanim rozpiszę się o tym z czym mierzę się codziennie, to wpierw zacznę od definicji.

Dlaczego człowiek robi z siebie ofiarę?

Od zawsze miałam dobre serce, znajomi mówią, że brakuje mi pierwiastka ch..ja. Kiedyś tym biednym i pokrzywdzonym rzucałam się na ratunek, dziś jest odwrotnie, bo w praktyce przekonałam się, że te osoby tak na prawdę nie chcą pomocy, one robią to, po to, aby wzbudzić współczucie lub by uniknąć za coś odpowiedzialności. Takie zachowanie sprawia, że zaczynają winić osoby wokół siebie za rzeczy, które im się nie udały.

Przecież to jest takie wygodne i od razu winny podaje się na tacy.

Bezrobotny a syndrom ofiary

Kogo szybciej byś zatrudnił? Tego co wykaże się kompetencjami, czy tego co siedzi i jęczy w publikacjach na social mediach, jak to pracy nie może znaleźć?

Jak tu startowałam to zaczynałam z pozycji ofiary. Było źle i niedobrze a rekruterzy to czarne owce, ale szybko się zorientowałam, że to nie tędy droga. Kiedy zaczęłam dzielić się wiedzą z zakresu sprzedaży od razu pojawiły się propozycje pracy.

Niestety bardzo często dostaję wiadomości jako agencja zatrudnienia w których ktoś się żali na swój los i brak zatrudnienia, zamiast zacząć od tego, by zapytać, czy mam oferty pracy dla osoby o jej kompetencjach.

Jeszcze częściej zupełnie obcy mi ludzie oczekują ode mnie, że rzucę wszystko i zacznę im pracy za free szukać, bo są przecież tak zajefajni, iż to dla mnie powinien być zaszczyt. Często takie górnolotne mniemanie o sobie mają panowie.

Najlepiej by było, żebym im dobrze zrobiła, no ale przez social media to trochę ciężko więc zostają zdjęcia i wyobraźnia.

Ofiara w pracy

Jeżeli nie zarządzasz przedszkolem, to z pewnością wolisz zatrudnić odpowiedzialne za swoje czyny osoby. No niestety, ale nie wszyscy tak mają. Postawa „wszystko jest winne i wszyscy są winni” jest najszybciej zauważalna wśród osób, które nic nie robią. Nie dowożą żadnych efektów, tylko wiele mówią, a kiedy ich przyłapiesz na laniu wody to od razu się wykładają na tym jaka ta spódnica u baletnicy jest zła, że jej ten rąbek przeszkadza.

Największa komedia zaczyna się wtedy, gdy się okaże, że sam szef jest tak w sobie zakochany, że widzi złych pracowników, niesprzyjające okoliczności, dobre wiatry u konkurencji zamiast dostrzec własne nieróbstwo i nieudolność w zarządzaniu. Przecież on jest taki biedny a cała reszta do dupy.

Ofiara w przyjaźni lub rodzinie

Kiedy nie zadzwonisz to ma zawsze starą biedę. U niego jest chu..o ale stabilnie. Co robi, żeby to zmienić? Nic co przyniesie realne efekty. Zamiast się przebranżowić na bardziej poszukiwane stanowiska pracy, będzie jęczeć, że rynek taki zły i śrubować swoje oczekiwania finansowe. W zamian więcej działać aktywnie, postawi na pasywne czekanie aż ktoś go znajdzie, bo przecież jest taki fajny, więc wszyscy powinni na niego lecieć. Zamiast kontaktować się z pracodawcami, podzwoni po znajomych a potem będzie mieć alibi, że nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem.

Ja Ci dobrze radzę, uciekaj jak najdalej od takich osób, bo będziesz wyssany z energii i zgubisz swoje pozytywne myślenie.

Jak wziąć sprawy we własne ręce i przestać z siebie robić ofiarę

No to teraz będzie dramat i bunt na pokładzie, bo każę Ci coś raptem robić a nie tylko siedzieć i ściemniać.

Ludzie dostają pracę w tym kraju za kompetencję, ale przede wszystkim za chciejstwo i elastyczność w negocjacjach, bo wiedzę merytoryczną to mogą nadrobić. Pracowitość i zaangażowanie dadzą się zauważyć nawet w komunikacji pisemnej. Tylko nieliczni zadadzą sobie trudu, żeby zapytać rekrutera na jakim etapie jest jego aplikacja, lub porozmawiać z nim, by lepiej się przygotować do rozmowy z bezpośrednim przełożonym (tak, miałam taką rozmowę z panem, który się starał o posadę za 5000pln brutto, Ci za 15 000pln i więcej, się tak nie starają).

W końcu pokazywanie, że komuś na czymś lub na kimś zależy, też jest oznaką słabości, bo wychodzi się z pozycji przegranej a tego przecież ego nie lubi.

Nim zmów zaczniesz winić wszystkich wkoło pomyśl zawsze wpierw:

  • czy jest w tym moja wina i w jakim stopniu?
  • co mogę zrobić lepiej, żeby uniknąć takich sytuacji na przyszłość?
  • jaki wpływ miało otoczenie na tą sytuację?

Jeśli przez lata przespałeś zmiany na rynku pracy, bo było Ci wygodnie w swojej strefie komfortu, więc się nie przekwalifikowywałeś, to nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa. Tylko warto byś miał świadomość, że zaczniesz od niższych stawek finansowych, niż miałeś na obecnym stanowisku.

Jak jesteś mężczyzną, to Ci podpowiem, że na rynku brakuje hydraulików, elektryków, elektromonterów i to oni teraz dyktują stawki. Powstaje pytanie, czy Ci się chce tak pracować, czy wolisz siedzieć i jęczeć, że nie ma dla Ciebie pracy.

Przeczytaj także https://mocompany.pl/czlowiek-wsrod-biznesu-jak-sobie-radzic-gdy-prawdziwych-ludzi-coraz-mniej/


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *