vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Siedzenie z założonymi rękami nic Ci nie pomoże, jeśli nie masz wyrobionych kontaktów, marki osobistej przyciągającej pracodawców oraz nie ogłosiłeś światu, że szukasz pracy.

Wyjątkiem od reguły są niszowi specjaliści, których jest coraz mniej do dyspozycji na rynku pracy a o których ja się zabijam dla swoich klientów. Zawód headhunter do łatwych nie należy, jeśli on chce zarobić a nie tylko się tak tytułować. Nim jednak się do niego zgłosisz warto żebyś wiedział, że on nie ma ofert pracy dla każdego. Szuka konkretnych osób pod niszowe zlecenia.

A jak Ty powinieneś szukać pracy?

Uwidocznij swoją markę osobistą, to dziś krok numer jeden

Kończy się leniuszkowanie w cieniu pod drzewkiem i czekanie na mannę z nieba. Im większe masz oczekiwania finansowe, tym bardziej trzeba się będzie do tematu przyłożyć. Już nawet fizjoterapeuci, których odwiedzam, mają świadomość tego, że muszą być widoczni, pomimo, iż pracują na etacie.

Jeżeli zbudujesz autentyczną markę osobistą, to nie masz się czego obawiać, że ktoś z byłych kolegów i koleżanek biznesowych, ją podważy. Ja od sześciu lat już piszę na LinkedIn i jeszcze nikt nie zakwestionował mojej wiedzy, kto ze mną pracował (jak widać strach ma wielkie oczy).

Istotne jest, żeby nie udawać różowej landrynki. Masz prawo mieć wzloty i upadki. Właśnie to będzie takie prawdziwe. Nie będę się tutaj rozpisywać, jak masz to zrobić, bo możesz do mnie wpaść na mentoring indywidualny lub zajrzeć do tekstów na blogu np. https://mocompany.pl/marka-osobista-na-linkedin-ktora-przyciaga-pracownikow-pracodawce-a-nawet-klientow/

Krok numer dwa to CV, które Cię sprzeda

Nie chcesz wiedzieć, jak mało osób potrafi się dobrze zaprezentować w CV. Osoby, które mają osiągnięcia, dobre doświadczenie i wiedzę, najczęściej umniejszają sobie w swoim dokumencie. Kandydaci nie wzbudzający zaufania, bardziej się przykładają (umieją się dobrze opakować). Oczywiście jak we wszystkim, są wyjątki od reguły.

Najczęściej stosowanym błędem jest pisanie ogólników, które totalnie Cię nie wyróżniają na tle innych osób. Czyżbyś był taki sam, jak reszta. Co mam na myśli?

Mamy dwóch takich samych dyrektorów sprzedaży, którzy pracowali w tej samej firmie. Wpisali w życiorys dokładnie to samo, zamiast wdać się w szczegóły i napisać o osiągnięciach i swoim podejściu do np. zarządzania.

Kiedy sama rekrutuję to zwracam uwagę w pierwszej kolejności na dopasowanie CV do oferty, którą udostępniłam (w ilu procentach kandydat spełnia oczekiwania mojego klienta, bo za to odpowiadam w umowie).

Miej Ty rzesz litość, czyli krok numer trzy

Ja wiem, że tonący brzytwy się chwyta, ale jeśli aplikujesz na ogłoszenie, na które wiesz, iż nie spełniasz podstawowych wymagań (albo Twoje CV tak Cię przedstawia), to się nie dziw, że rekruter siedzi cicho. Publikując ofertę pracy często zamiast właściwych osób aplikują na nią Ci, którzy liczą na cud. Nawet nie zadadzą sobie trudu, żeby zapytać, czy mają jakiekolwiek szanse (coraz częściej rekruterzy i headhunterzy podają do siebie kontakt).

Jak to wygląda z mojej perspektywy? Wpada mi CV, otwieram załącznik, czytam treść i szlag mnie trafia, bo zmarnowałam właśnie czas, za który nikt mi nie zapłaci. W tym momencie coś mi podpowiada, żeby olać delikwenta i się nie odzywać. Jednak chcąc szukającego pracy czegoś nauczyć na przyszłość, zadaję mu pytanie wprost:

jakie Pan/Pani ma doświadczenie w branży np. IT?

Wiesz jakie mnie zdziwienie bierze, jak osoba nagle mi napisze co sprzedawała i się okazuje, że jednak je ma. Tylko w CV tego zabrakło. Z pewnością przyznasz mi rację, iż życiorys powinien zawierać takie informacje.

Oczywiście są też jednostki, które wtedy się wysypują, że aplikowały, bo szybko się uczą itp. Ja rozumiem, że ktoś ma głód wiedzy, jednak dając mi zlecenie za dobre rynkowo stawki, klient ma konkretne wymagania, więc tu nie ma przestrzeni na uczenie osoby.

Trzymaj rękę na pulsie w kroku numer cztery

Rozleniwiłeś się ostatnio, bo dobrze Ci na ciepłej posadce. Kotek na kominku też lubi się grzać, tylko co jak ten kominek zgaśnie?

Biznes, to nie jest coś, co będzie trwało wiecznie. Firma dziś jest a jutro jej nie ma. Zatem warto być na bieżąco z ofertami pracy w swoim zawodzie a nawet dla sportu czasem wziąć udział w rekrutacji. Nóż widelec trafisz lepiej, a na pewno będziesz bardziej zahartowany w rozmowach z rekruterami.

Klientów na mentoringu indywidualnym też ćwiczę, jak coś mogą powiedzieć lepiej i sobie poradzić z niewygodnym pytaniem. Do najtrudniejszych zawsze zaliczane są rozstania z poprzednimi pracodawcami, powód odejścia z obecnej pracy oraz wynagrodzenie, jeśli nie jest podane w ofercie pracy (warto byś miał świadomość, że nowy pracodawca na początku może Ci nie dać tyle, ile zarabiałeś u poprzedniego, bo Cię nie zna i chce wpierw sprawdzić lub jest mniejszą i/lub młodszą firmą).

Ręka rękę myje w kroku numer pięć

Jeśli nie masz zbyt dużo znajomych, bo lubisz się alienować, zadbaj o rekomendacje od poprzednich pracodawców i o wspólnych znajomych z przyszłym szefem. Dzięki temu możesz dostać ofertę pracy nim firma ogłosi oficjalnie rekrutację. Czasem zagadają do Ciebie na LinkedIn, innym razem znajomy zadzwoni, że szukają. Sama w swoim życiu też dwa razy tak się dostałam do pracy. Raz polecił mnie obecny szef, u którego w firmie mi nie szła sprzedaż. Innym razem klientka, która pracowała w konkurencyjnym banku poleciła mnie swojemu przełożonemu.

Jak widać, nie znasz dnia ani godziny, kiedy ktoś Cię dostrzeże.

A teraz cofnij się do początku i zacznij jeszcze dziś uzupełniać swój profil na LinkedIn, żeby jak najwięcej o Tobie mówił, bo nie wiem, czy wiesz, ale możesz z niego wygenerować pokaźne CV, więc warto mieć go dopieszczone.

Powodzenia i samych dobrych decyzji

życzy

Marta Olesiak 🌷


1 komentarz

Żadna praca nie hańbi, ponoć · 21 listopada 2023 o 08:33

[…] A teraz zapraszam Cię do artykułu na moim blogu https://mocompany.pl/jak-znalezc-prace-w-polsce-w-pieciu-krokach/ […]

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *