Obecnie w Polsce mamy z jednej strony starzejące się społeczeństwo, z drugiej młodych kandydatów wychowanych na smartfonach i możliwościach zarabiania przez Internet.
Z racji tego, że na rynku już brakuje rąk do pracy, czas najwyższy zmienić sposób podejścia do rekrutacji i zarządzania zespołem.
Kandydaci 50plus deską ratunku dla biznesu
Ta grupa osób nazywanych Baby-Boomers, jakże często odrzucana na rekrutacjach pod wyświechtanym już sloganem
„ma pan/pani za wysokie kompetencje, jak na to stanowisko”
stanowi obecnie możliwość skorzystania z wiedzy i doświadczenia, niekoniecznie za miliony.
Wielu pracowników w tym wieku ma już poukładane życie, najczęściej swój majątek, ale nadal mają chęci do życia i rozwoju dlatego lgną na rynek pracy i inwestują w szkolenia żeby wypadać, jak najlepiej na rozmowach kwalifikacyjnych (wśród moich zajęć warsztatowych jest to liczna grupa). Wbrew stereotypom wcale nie są bardziej chorowici, niż młode pokolenie. Domniemać można, że nawet cechuje ich lepsza odporność psychiczna.
Kiedy statystyczny rekruter spogląda w CV takiej osoby, bardzo często ją odrzuca bez wstępnej rozmowy z powodu szufladkowania przez zbyt duże oczekiwania finansowe. Jest to mylne, ponieważ wymagania tej grupy wcale nie są wyższe, niż obecnych trzydziestoparolatków a nawet czasem niższe.
Niestety nie każdy będzie umiał pracować z dużo starszą od siebie osobą. Wynika to z cech osobowości, kompleksów czy wychowania z domu, gdzie uczono szacunku do ludzi starszych a to często kłóci się z kulturą tak zwanego „opierdolu” w firmie.
Nowe technologie versus tradycyjne metody działania
Może się tak zdarzyć, że dojrzała osoba na początku będzie zagubiona w świecie aplikacji i różnych systemów. Przyuczanie niektórych wymaga dużej cierpliwości. Sama doskonale pamiętam, kiedy pandemia wymusiła na nas działania w sieci i wiele firm zgłosiło się do mnie po szkolenia z LinkedIn. Wtedy faktycznie dało się zauważyć, że ktoś był wolniejszy a ktoś szybszy.
Niemniej jednak warto inwestować w obecnego pięćdziesięciolatka, bo w tym wieku osoba która przyjdzie pracować do organizacji, jeśli tylko nie będzie działa jej się tam krzywda, to chętnie zostanie do emerytury.
Swoją drogą w przypadku handlowców tradycyjne metody działania świetnie się sprawdzą w zdobywaniu klientów, gdzie prezesi są w podobnym wieku i również wyznają zasady budowania relacji a nie nowoczesnego marketingu internetowego.
Pokolenie płatków śniegu
Ku mojemu zaskoczeniu płatkami śniegu nazywa się osoby urodzone od 1981 roku. Cechuje je niezaradność życiowa i nadwrażliwość a jednocześnie przekonanie o swojej wyjątkowości. Wystarczy wejść na LinkedIn i od razu rzucą się takie jednostki w oczy. Z resztą sama do nich należę.
Im młodsze pokolenie, tym ta wrażliwość i wyjątkowość jest większa. W dobie social mediów przewijają się treści ukazujące stroszenie piórek.
Tacy pracownicy wielokrotnie nie boją się zmieniać pracy. W zasadzie rzucają ją z dnia na dzień. Maję też własne poglądy, które chętnie komunikują. Niestety są też mniej cierpliwymi delikwentami, lubią mieć wszystko od razu. Nie umieją budować relacji i nie są odporni na krytykę. Natomiast zależy im na rozwoju i sukcesach.
Najmłodsze jednostki tego pokolenia (roczniki urodzone po 1996 roku) niestety ale niechętnie wyfruwają z gniazda a nawet, gdy im się uda a napotkają jakieś trudności, to szybko do niego wracają. Cechują się brakiem kultu pracy, chęcią budowania biznesów za pomocą mediów społecznościowych.
Robić nie ma komu, wszyscy chcą rządzić
Niejeden przedsiębiorca już się przekonał, że do pracy fizycznej chętnych jest brak a kiedy wystawi ogłoszenie na stanowisko kierownicze to ma po 200 -300 aplikacji. Wynika to właśnie z wychowywania pokolenia zgodnie z wierszykiem wpisywanym swego czasu w pamiętniki:
Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz
No to się Polacy wykształcili i teraz jest problem. Nie ma kim zarządzać więc pracowników ściąga się ze Wschodu a tu kolejna niespodzianka w postaci bariery językowej i naleciałości kulturowych.
Czego warto się uczyć od innych
Otoczenie się osobami w różnym wieku przyspiesza i zwiększa możliwości rozwoju. Kiedy otwierałam własną firmę czerpałam garściami od młodego pokolenia wiedzę związaną z mediami społecznościowymi a także zdystansowanie się do tradycyjnego modelu pracy i nauczenie work-live-balance.
Od starszych od siebie zebrałam wiedzę z rynku o biznesie, problemach z jakimi mierzą się przyszli moi klienci. To właśnie, to pokolenie nauczyło mnie radzić sobie z trudnościami na stanowisku przedsiębiorcy a dodatkowo stale uczy cierpliwości (ja z tych, co we wrzątku kompana).
Czasem były też i zgrzyty, bo starsi lubili mi narzucić swoje zdanie, nie licząc się z moim a młodsi olewali zadania, gdzie ja lubię mieć wszystko na już. Co to oznacza dla statystycznego przedsiębiorcy? Czas nauczyć się kompromisów i komunikacji.
Niezależnie od wieku, każdy pracownik powinien znać oczekiwania pracodawcy i dostawać zadania do wykonania w ściśle określonym czasie. Jeśli widzimy, że ktoś się nie wyrabia, trzeba sprawdzić, dlaczego tak się dzieje? Może nie radzi sobie z systemem, albo nie rozumie co ma zrobić (niektórzy w komunikacji używają pewnych terminów, które nie są stosowane w mowie potocznej i przez to sprawiają, iż mogą nie być zrozumiani) lub zbyt mocno się go obarcza zadaniami.
Dla chcącego, nic trudnego
Mam tu na myśli organizacje, które potrafią zarządzać zespołami o zróżnicowanym wieku. Jak się chce, to się da i dzięki temu będzie miało ręce do pracy.
Sama lubię rekrutować kandydatów z różnych pokoleń. Nawet w takich sytuacjach można się wiele dowiedzieć ciekawych rzeczy i dostrzec pewne różnice w podejściu do pracy.
A nim zaczną wiać z Twojej firmy najlepsi przeczytaj koniecznie https://mocompany.pl/jak-zmniejszyc-koszty-rotacji-pracownikow-w-twojej-firmie/
Oczywiście zapraszam również po rekrutacje pracowników do Twojego przedsiębiorstwa.
pozdrawiam
Marta Olesiak
0 komentarzy