vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Prawdziwy handlowiec kiedyś bardzo lubił oglądać filmy katastroficzne. Przychodzi zagłada i ludzkość zmuszona jest odnaleźć się w nowych warunkach. W najgorszych snach nigdy mu się nie przyśniło, że nagle jego rzeczywistość może być taka jak w filmie…

Tytułowy bohater żył uczciwie i skromnie, bo tak go wychowano. Lubił ludzi, nie umiał się ślizgać a klientów traktował tak, jak sam chciał być potraktowany.

Czy miał pod górkę?

Zależy jak na to patrzeć. Nauczony oszczędzania, nie posiadając manii wyższości i potrzeby leczenia swoich kompleksów drogimi zabawkami, zawsze spadał na cztery łapy, cokolwiek się nie działo. Raz zarabiał więcej, raz mniej. Choć zawsze miał ambicje żeby osiągać co raz więcej. Potrafił też docenić to, że starcza mu na wszystko co w danym momencie niezbędne do życia.

Jak prawdziwy handlowiec pracował dotychczas? Nim LinkedIn stał się popularnym narzędziem do pozyskiwania kontaktów, jego dzień pracy był taki jak u większości handlowców, tzn. wyszukiwał klientów w internecie, przeglądał ich strony a potem dzwonił tak długo, aż ktoś się z nim umówił. Jeśli jechał gdzieś dalej i miał jedno lub dwa spotkania, to z radości, że może pojeździć służbową furą (sam miał stary samochód z 1996 roku, który kochał, bo był to jego pierwszy), planował w okolicy wejścia do firm z „buta”. Dzięki takiej akwizycji zamiast dwóch spotkań dziennie, robił nawet dziesięć. To dawało mu nowe znajomości a też szanse na sprzedaż. Jego dar przekonywania, charyzma i pozytywne nastawienie do życia od zawsze przyciągało ludzi. Ponadto ta dodatkowa pewność siebie sprawiała, że ciężko było mu odmówić.

Całe swoje życie zawodowe ów pracownik walczył o samochód służbowy na wyłączność. Czemu mu tak na tym zależało? Chciał, by jakaś firma mu zaufała, przestała przywiązywać na siłę do biurka i przywiązała go do siebie takim bonusem, który chciał zawsze mieć. Nigdy mu się to jednak nie udało.

Dlaczego tak bardzo przeszkadzało mu zjawianie się w biurze w stałych porach?

Prawdziwy handlowiec tak bardzo kochał to co robi, że po pracy biurowej z klientami był i tak w kontakcie a z szefem również, więc uważał ten brak zaufania i ograniczanie go za krzywdzące. Co to powodowało? Szybko tracił motywację, kiedy znów musiał iść do biura i odpuszczał pracodawcę. Nie wiem czy wiesz, ale ten handlowiec kocha wolność i ta miłość jest najsilniejsza u niego. Ceni ją sobie tak bardzo, że gdy mu sprzedaż nie idzie, szuka winy w sobie i sam prosi swojego szefa o pomoc w doskonaleniu się.

Pewnie Cię ciekawi to, czy ją kiedyś dostał. Otóż nie. Nikt nie umiał mu nigdy pokazać, co ma zrobić lepiej żeby mieć większą sprzedaż. Widocznie wszystko robił dobrze…

W dobie social mediów a w szczególności LinkedIn ów handlowiec zaczął ułatwiać sobie życie umawianiem spotkań bez zimnych telefonów. Szczęśliwy do granic możliwości, leżąc na plaży realizował przy weekendzie to, z czym musiałby się męczyć przy biurku. Wpadł jednak w pewną pułapkę, nagle był w pracy cały czas. Kiedy się o tym zorientował, wyłączył powiadomienia komunikatora w telefonie.

Tak wyszło, że nie wyszło i nasz handlowiec został bez pracy.

Zdarza się to często w przypadku małych firm, które nie mając dopracowane produktu, nie mając budżetu na marketing zatrudniają handlowca do wszystkiego a jak ten nie zarobi na siebie, to odpuszczają współpracę. Handlowiec oczywiście się biczował, co zrobił źle, że nie pozyskał całej Polski do współpracy. Po pierwszym takim zajściu odbiło się to na jego zdrowiu. Gdy zdarzyło się to w jego życiu po raz kolejny, już silniejszy o doświadczenia otworzył swoją firmę.

A co robi w tej swojej firmie i jak mu w niej jest? Dokładnie to samo co robił działając w Start Upach, tylko już nie na cały etat a na jakiś tam zakres działań. Dzięki czemu nie jest tak dużą inwestycją jak handlowiec na pełnym etacie a dalej jest wsparciem dla mniejszych firm.

Model biznesowy jaki obrał sprawdza mu się od początku. Raz ma mniejsze projekty, raz większe. Cieszy go to, że nie dokłada do firmy, rozwija się i odważył się na to co zawsze mu się marzyło – szkolenia sprzedażowe. Kiedyś mu się wydawało, że inni umieją lepiej, że więcej wiedzą. Dziś Ci inni są często jego klientami. On nauczył się sobie radzić w innej rzeczywistości, tej online i wykorzystuję siłę LinkedIn do sprzedaży i nawiązywania relacji.

Czy ma miliony?

Jeszcze nie. Baaa… zarabia mniej niż wielu na etacie. Co zyskał? Wolność, rozwój i niezależność, na których tak bardzo mu zależało przez całe życie.

Wszystko było dobrze, ilość wysłanych ofert motywowała go do jeszcze większego działania, aż nagle znalazł się w Matrixie. Ten film katastroficzny o którym mowa na początku jest o tyle zły, że nie ma scenariusza. Ciężko przewidzieć jego zakończenie.

Nasz prawdziwy handlowiec a w zasadzie już właściciel firmy znalazł się w sytuacji, gdzie za oknem świat wygląda normalnie. Jest przyroda, ptaszki ćwierkają co rano pod jego oknem i póki nie otworzy internetu, póki nie włączy radia czy telewizora, jego życie wyglądałoby tak jak zawsze, bo nadal ma klientów w mniejszym lub większym zakresie, bo nadal jego firma istnieje.

Tylko nagle stał się więźniem własnego domu. 

Już nie może jechać na plażę pozbyć się stresu. Już nie może iść na spacer do lasu, pomyśleć co zrobić jutro lepiej, skoro dziś mu nie wyszło, już nie może iść na siłownię wyzbyć się złości i co najgorsze – zakazano mu kontaktu z drugim człowiekiem.

Jakby ktoś dał termin przydatności tej sytuacji, zacisnąłby zęby i wytrzymał. Kiedy koniec jest nieznany a naszemu handlowcu grożą sankcjami z każdej strony, sytuacja zaczyna go uwierać. On już tęskni za drugim człowiekiem i żałuje, że nie poszedł studiować medycyny. Zawsze też był przygotowany na śmierć a empatia i chęć zbawiania świata od zarania dziejów powodowały w nim bunt wobec zła, które spotykało innych.

Jeśli dobrnąłeś do końca, to wiedz, że nigdy nie miałam siebie za prawdziwego handlowca, bo zawsze stawiałam na relacje w biznesie, ale też nie podejmowałam współpracy z osobami, które straciły moje zaufanie na starcie, gdyż wiele osób wcześniej wykorzystywało moje dobre serce i zaangażowanie.

Rekrutacje w Polsce

Firmę otworzyłam po to, by więcej nie szukać pracy. Przestać się nie biczować, kiedy kolejny rekruter się do mnie nie odezwie po rekrutacji.

Mniej boli, kiedy tracisz klienta. Klient mówi NIE a Ty masz w zapasie jeszcze kilkanaście innych możliwości. Gorze,j gdy potrzebujesz pracy a traktują Ciebie jak nieudacznika, bo zrobiłeś sobie przerwę w zatrudnieniu. Czasem też byłeś zmuszony ją zrobić, bo przez koronawirus Twój pracodawca upadł lub zmniejszył ilość etatów (swoją drogą ciekawie to wygląda jak rekruterzy przez których wylałam morze łez i wpędziłam się w kompleksy proszą mnie o pomoc w szukaniu pracy).

Zainwestowałam w LinkedIn ponad dwa lata swojego życia, żeby dać się poznać całemu światu, więc jeśli mnie teraz czytasz, to dziękuję Ci, że to robisz, bo dzięki takim jak Ty docieram do takich co mają budżet na moje usługi a jak tych z budżetem będzie wielu, to i ja będę mogła tworzyć stanowiska pracy i uratować komuś sytuację. Gdy wymyślałam nazwę firmy, to chciałam żeby MO Company było bardzo dużą firmą składającą się z wielu partnerów zajmujących działaniami dla dobra innych ludzi. Jak chcesz możesz nim zostać, lub polecić mnie znajomemu.

Jeśli potrzebujesz ze mną kontaktu, to dane do mnie znajdziesz tutaj tel: 535 506 508

#menagement #humanresources #digitalmarketing #marketing #linkedin