vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Kiedy pracowałam na etacie i miałam różne propozycje z firm za wynagrodzenie prowizyjne, nie wyobrażałam sobie, że można pracować za darmo. Inwestowanie w czyjś biznes bez znajomości rynku, bez posiadania bazy kontaktów wydawało mi się czymś absurdalnym. Logiczne to będzie, że z czegoś musiałabym żyć. A tu była jedna wielka niewiadoma. Stąd wciąż miałam obiekcję, żeby nie próbować.

Pozorna stabilizacja.

Szukając stabilizacji regularnie łapałam się etatów. wydawało mi się wtedy, że ją mam. Zazwyczaj na koniec miesiąca lub do 10-tego dnia wpływało wynagrodzenie w umownej kwocie. Wszystko było przewidywalne i pod moją kontrolą, aż do momentu w którym pierwszy raz w życiu to nie ja się zwolniłam, lub nawet nie przewidziałam rozstania bo np. kończyła się mi umowa, tylko ktoś zaprosił mnie na szkolenie.

Pamiętam do dziś tą radość, gdy pracując zdalnie jechałam ponad 600 km od domu służbowym autem żeby zobaczyć kolegów i koleżanki z firmy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy w biurze nie zastałam żadnego z handlowców, zaś zarząd pochwalił moją pracę i wręczył wypowiedzenie. Po godzinie byłam już na dworcu dużego miasta i ryczałam jak bóbr. Ta dwumiesięczna przygoda z firmą, której celowo nie wpisuję (choć mam nawet referencje) w CV dała mi najwięcej. Zaangażowałam się wtedy na 200% i zbudowałam bazę firm z osobami decyzyjnymi na ponad dwieście rekordów, gdzie z każdą z tych osób miałam bezpośredni kontakt.

A może czas na działalność?

To właśnie wtedy zaświtał mi pomysł, że może powinnam mieć swoją firmę i zatrudniać się projektowo. Bynajmniej pracownicy z działów HR nie wrzucaliby mnie do jednego worka ze skoczkami a ja nie musiałabym się tłumaczyć, czemu tak często zmieniam pracę, czy mam przerwy w zatrudnieniu. Dodatkowo zobaczyłam wartość w tej całej sytuacji i zaczęłam się dokształcać w zakresie marketingu a w szczególności przyłożyłam się do LinkedIn pisząc swoje posty.

Zaczął mi kiełkować pomysł na siebie. Skoro jestem tym prawdziwym handlowcem co otwiera drzwi do firm i wejdzie jeśli trzeba nawet z buta, to może właśnie to powinnam sprzedawać?

Początek promocji usług.

Jak cofniesz się w moim profilu na LinkedIn to zobaczysz posty, w których ukradkiem zaczynam reklamować taką usługę. Choć jeszcze wtedy nie dojrzałam do pewnego kroku, szukając dalej pozornej stabilizacji na etacie. Przełom nastąpił, kiedy poznałam człowieka, który pomógł mi uwierzyć, we własne możliwości. Pokazał co umiem, a gdzie mam zmienić podejście. Kiedy się rozstaliśmy, dojrzałam już do otwarcia własnej firmy. Nazwałam ją specjalnie MO Company, bo to nazwa skrócona od Marta Olesiak Company, gdzie fajnie się składa w MOC. Teraz byłam gotowa pracować za darmo (praca za darmo oczywiście w tym wypadku oznacza inwestycję własnego czasu w pewne działania zmierzające do sprzedania swojej oferty).

Tylko, że za darmo nie pracowałam nawet przez miesiąc. Zauważyłam też, że najlepiej sprzedaje mi się to, co sama wymyślę i zaoferuję rynkowi (więcej na www.mocompany.pl).

www.mocompany.pl

Dlaczego postanowiłam się tym teraz podzielić? Bo wielu pyta mnie jak to się stało, że założyłam swoją firmę. Tak, ja tak jak Ty, szukałam stabilizacji. Znalazłam ją u siebie, bo tu nikt nie może mnie zwolnić, a możliwości rozwoju mam nieograniczone. Lubię też robić nowe rzeczy, więc raz na jakiś czas testuję kolejny pomysł, czy będą na niego chętni.

Czy jesteś na to gotowy, by pracować za darmo?

Jeśli odpowiedziałeś TAK, na powyższe pytanie, to zacznij już dziś budować swoją markę osobistą. Dzięki temu będziesz miał klientów, kiedy otworzysz swoją niezależną firmę. Nie wiesz, jakby to miało wyglądać i co mogłoby się sprzedać? Pomyśl o tym co zawsze chciałeś robić i lubiłeś i pamiętaj

Marzenia się nie spełniają, je się spełnia!!!

Zapraszam na warsztaty :

tel: 535 506 506