Wstałeś, bo musiałeś, ale nie miałbyś nic przeciwko, gdybyś się dziś nie obudził i zasną na wieki. Jednak tym razem znów pech, trzeba było zwlec się z łóżka, umyć się ubrać i pójść do roboty (może masz to szczęście, że pracujesz zdalnie więc robisz co musisz i masz święty spokój). W pracy znów te niezadowolone miny a na widok przełożonego biegunka. Najchętniej byś tą robotę zostawił, ale z czegoś trzeba żyć. Ukradkiem wysyłasz CV a ta cisza dokłada Ci swoją cegiełkę do obniżania systemu wartości.
Jesteś w kropce, bo z jednej strony nie chce Ci się żyć, z drugiej nie masz na tyle odwagi, by to życie zakończyć. Nie korzystasz ze specjalistów, więc nawet nie wiesz, czy to chwilowy kryzys, depresja a może wypalenie zawodowe.
Zawsze najlepszy więc bardziej podatny na wypalenie zawodowe
Może miałeś tak, jak ja, że od dziecka wymagano od Ciebie, żebyś przynosił same piątki i szóstki. Mnie to nawet babcia biła za brzydkie pismo i wyrywała kartki z zeszytu żebym przepisywała. Musiałam byś najlepsza, choć dziadek często mnie chwalił. Może to dlatego, że dziadek skończył studia a babcia tylko szkołę podstawową.
Tak, czy inaczej w dorosłym życiu nic lepiej nie trafiłam. Z braku laku po pracy w dyskoncie i studiach zaocznych, poszłam w sprzedaż do banków. Kiedyś to był prestiż, do momentu aż nie zaczęli stawiać pod tablicą o poranku z pytaniem:
ile dziś sprzedasz?
Tylko po to żebyś na koniec dnia usłyszał, że rano obiecałeś przecież więcej, więc czemu tak mało zakontraktowane. Czułeś się w tedy jak ten papier toaletowy – totalnie do dupy. Nie dość, że lipny z Ciebie sprzedawca, bo nie umie dowieźć, to jeszcze niesłowny człowiek.
Poczucie winy zabijało Twoją i tak już zachwianą obniżoną samoocenę.
Pomimo sukcesów w danej firmie lekiem na Twoje wypalenie zawodowe stało się jej rzucaniem. Wolałeś zostawić to w cholerę, zacisnąć pasa i wylądować na zasiłku dla bezrobotnych, niż się dalej biczować. Pochwały za małe sukcesy ze strony przełożonego działały już tylko na chwilę.
Jak wypalenie zawodowe rzutuje na Twoje życie osobiste
Na początku swojej kariery zawodowej nawet chciało Ci się brać udział w konkursach i wewnętrznych rekrutacjach. Byłeś ambitny i wymagałeś od siebie więcej. Kiedy się nie udawało, popadałeś w jeszcze większego doła. Z czasem przestałeś się wychylać a zacząłeś skakać z etatu na etat.
Z roku na rok złapanie nowej posady stawało się trudniejsze, więc biczowałeś się jeszcze bardziej. Znajomi i rodzina pocieszali na każdym kroku, że to chwilowy kryzys i zaraz się wszystko ułoży. Jednak te słowa poprawiały nastrój tylko na chwilę. Potem znów nachodziły Cię wizje, jak nie masz co do garnka włożyć i chodzisz po śmietnikach.
Partner zajęty zarabianiem na Was (o ile go miałeś) dbał o to, byś miał czas na szukanie pracy. Natomiast Ty z każdym kolejnym wysłanym CV, czułeś się bardziej niepasujący do tego świata. Wewnętrznie biczujący, że jesteś niezaradny życiowo cierpiałeś bardziej patrząc jak partner sobie świetnie radzi w pracy.
W zasadzie to dbanie o dom trzymało Cię przy zdrowych zmysłach.
Pandemia niektórym pomogła
Wiele osób odetchnęło z ulgą pracując zdalnie. Brak ciągłego patrzenia na ręce. Możliwość skupienia się w zaciszu swojego domu pozwoliła poradzić sobie z wypaleniem zawodowym. Sama pamiętam, jak się cieszyłam, kiedy trafiłam na pierwszą w swoim życiu pracę zdalną i to jeszcze przed pandemią.
Fala odejść z pracy pojawiła się po powrocie do biur. Znów powrócił dodatkowy stres stania w korkach, jeżdżenia po dzieci do szkoły i zdążania do pracy. Nikt z nas nie jest cyborgiem, żeby mu się to nie odbiło na zdrowiu. Jak nie psychika wysiada, to kręgosłup, kolana i inne zwyrodnienia pojawiają, a u wielu i wrzody żołądka.
Depresja, wypalenie zawodowe czy chwilowy kryzys?
Brak zrozumienia, brak wsparcia, ciągła presja na wynik, na bycie fit, na bycie idealnym, pięknym, młodym i bogatym zwiększa zachorowalność na depresję. Zaczyna się od tego, że szukamy azylu. Nie cieszą nas już kontakty z bliskimi, znajomymi. Zamiast tego wolimy swoje towarzystwo, książki, spacery (choć to akurat bardzo dobrze wpływa na psychikę). Gorzej, gdy przestaje nam się chcieć wstawać z łóżka. To już jest ostateczny sygnał, żeby zwrócić się o pomoc do specjalisty.
Wypalenie zawodowe od depresji różni się tym, że dotyka tylko obszaru naszego życia zawodowego. Tutaj wystarczy pomyśleć nad przebranżowieniem się, zmianą organizacji np. z korporacji na MŚP, czy założeniem własnej działalności. To ostatnie pomogło mnie i zmotywowało do działania.
Chwilowy kryzys to stan na tyle niestabilny, że mija samoistnie w obliczu np. pozyskanego nowego klienta do firmy. Tak, miewam go jak każdy przedsiębiorca. Zważywszy, że nasze Państwo bardzo uskutecznia w ostatnim czasie politykę sprawdzania naszej odporności psychicznej. Jak nie kijem nas, to pałką.
Nie byłabym sobą, gdybym zakładała maskę, jak większość ludzi i udawała, że jest tak pięknie i różowo a moje życie to pasmo sukcesów. Im większy sukces, tym więcej pracuje na niego porażek.
Z czarnymi myślami zaczęłam radzić sobie otaczając się życzliwymi osobami, z którymi mogę wyskoczyć na kawę się wygadać, bo one widzą we mnie to, czego ja nadal niedoskonała Marta w sobie nie widzę. Tobie też polecam poszukać sojuszników w Twojej wewnętrznej walce z własnym krytykiem.
Ja też postaram się Ci pomóc swoimi treściami. Mam nadzieję, że dziś troszkę mi się to udało 😊, a teraz uśmiechnij się do mnie w komentarzu i zostańmy w kontakcie.
Pozdrawiam cieplutko
Marteczka 🌷
0 komentarzy