To był jeden z tych wtorków w którym zamykam się w sobie, bo mam zły dzień. Nic się nie finalizowało, wszędzie tylko temat wojny. Postanowiłam pójść na spacer. U mnie spacer jest wtedy, kiedy ma z minimum siedem kilometrów. Uwielbiam chodzić z muzyką na uszach prosto przed siebie. Zazwyczaj wychodzę z domu i idę nad morze. Tak było i tym razem.
Kiedy znalazłam się na miejscu, wykorzystałam słoneczko (w końcu to zawsze darmowe hormony szczęścia) i popisałam trochę z moimi biznesowymi znajomymi o tym, jak mi dziś jest źle.
Nigdy nie wiesz co Cię czeka za zakrętem
Jęcząca Marta, niczym ta z łaźni u Harrego Pottera postanowiła wracać do domu. Zamówiła taksówkę z korporacji tej samej co zawsze.
Lubię korzystać z ich usług, bo wspierają osoby ze Wschodu, dzięki czemu łatwiej im się też odnaleźć w Polsce i zarabiać na utrzymanie. Mnie się do Centrum nie opłaca jeździć swoim samochodem, więc wolę dać zarobić tej korporacji.
Punktualnie przyjechał po mnie pan, jeden z wielu ich kierowców w jednym z wielu samochodów. Coś mnie tknęło, żeby mu doradzić krótszą trasę, bo nawigacja pokazywała mniej korzystną w tej godzinie. Kurs miał wyliczony z góry, więc mógł mi się sprzeciwić. Jednak tak nie było.
Zaczęliśmy rozmawiać. Myślałam, że jest z Ukrainy, ale nie. Zapytałam go w prost, czy mu Polacy nie dokuczają (różne mamy w tym kraju nastawienie i mógł mieć nieprzyjemności). Na szczęście wszystko dobrze. Pracuje u nas od roku na swojej działalności. Opowiedział mi, czym się zajmował w swoim kraju. Trochę porozmawialiśmy o polityce, również jest przeciwko wojnie.
To ja znajdę panu pracę
Pisząc ten tekst jeszcze wycieram łzy radości, choć już minęło parę dni. Należę do kobiet, które mają syndrom oszusta, czyli dopatrują się swoich sukcesów w szczęściu, zbiegach okoliczności itp. umniejszając tym samym swoim umiejętnością i kompetencją.
Jak znaleźć pracę w 3 dni?
Mogłabym napisać żebyś został taksówkarzem i zawiózł mnie do domu 😁, ale tak to nie zadziałało. Wypowiadając te magiczne słowa, że znajdę temu człowiekowi pracę, bo coś mi świtało, że szukają takich specjalistów jak on, ale jak zawsze nie wiedziałam w którym kościele dzwonią, nie byłam pewna, że mi się uda. Baa… tu jeszcze mieliśmy małą barierę językową, bo on nie mówi płynnie po Polsku, choć da się z nim dogadać.
Zostawiłam mu wizytówkę i poprosiłam o kontakt na mail z informacją o tym czym się zajmował. Wysiadłam i poszłam po zakupy. Jakież było moje zdziwienie po powrocie do domu, że mam już od niego maila. Odpisałam mu potem, czy uda mu się napisać życiorys. Był w pracy, więc odpisał, że później coś spróbuje.
zamiast użalać się nad sobą, wesprę tego pana
Taką wiadomość dostał mój znajomy, który w zeszłym roku był moim klientem. Oczywiście uzbroiłam się w cierpliwość w temacie CV. Jakież było moje zdziwienie, gdy w następnym dniu miałam w Wordzie rozpisane wszystko i nawet zdjęcie było. Wiesz jaka była moja pierwsza myśl?
czy wrzucić wszystko w szablon CV, bo przecież tylko takie teraz biorą pod uwagę
Nie wiem, czy to wewnętrzny leniuszek, czy co, ale tego nie zrobiłam i to było w tym wszystkim najlepsze. Dodałam jedynie klauzulę zgodną z RODO bo ten człowiek miał prawo o niej nie wiedzieć i wzięłam na siebie pełną odpowiedzialność za zachowanie w tajemnicy jego danych.
Kiedy social media nie działają, to co trzeba zrobić, by znaleźć pracę
Wystawiłam post na LinkedIn. Zaangażowanie było spore, ale efektów zero. Nie lubię czekać, jeśli się na coś zobowiązuję. Ten człowiek już mnie kupił swoim zaangażowaniem, otwartością i zaufaniem mi, więc teraz wypadało to właśnie przekazać do właściwej firmy.
Pamiętam, jak zajrzałam na https://www.trojmiasto.pl/ żeby sprawdzić bieżące oferty pracy. Po tym, jak kiedyś była cisza po moich CV, dziś wolę szukać pracy innym niż samej sobie (ja żyję od szkolenia do szkolenia i na mini kontraktach, które dają mi satysfakcjonujące zarobki). Nim wysłałam zapytanie do firm, które faktycznie szukały takiej osoby, jak mój nowy znajomy (do dziś tego nie zrobiłam 😁), coś mnie tknęło, żeby na LinkedIn znaleźć w sieci kontaktów odpowiednią osobę firmy, która rzuciła mi się w oczy. Przedsiębiorstwo to obecnie rekrutuje na kilka stanowisk pracy. Mąż ich też chwali, bo jest to klient firmy, w której pracuje. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo szybko dostałam namiary na samego prezesa firmy.
Dzwonić, czy nie dzwonić, a jak zadzwonić to co powiedzieć
Znów zwątpiłam w swoje umiejętności. Nie dodzwoniłam się za pierwszym razem. Stanęło na SMS-ie z prośbą o kontakt. Oddzwonił do mnie miły, dojrzały pan. Trzy razy zapytał mnie, czy jestem z agencji rekrutacyjnej i ja te trzy razy zapewniłam, że zarabiam inaczej, poprzez reklamę firm i przynoszenie im klientów. Podczas rozmowy się okazało, że co prawda nie miał otwartej rekrutacji, ale jego pracownik obecnie nie wyrabia na zakręcie i przydałaby mu się taka osoba jako wsparcie o kompetencjach tego taksówkarza.
Jak odzyskałam wiarę w ludzi
Kiedy stajesz się przedsiębiorcą, widzisz jak wielu osobom jesteś potrzebny tylko wtedy, kiedy mogą coś ugrać. Mało kto Ci bezinteresownie pomoże, baaa… mało kto Cię wesprze nawet, gdy będziesz chciał się zrewanżować i podzielić zyskami. Doskonale wiem, ile też pracy kosztuje mnie znalezienie kontraktu na minimum sześć miesięcy, to zupełnie tak samo, jakbym szukała nowej pracy. Ponadto często jest tak, że firmy chcą mieć Mercedesa w cenie Fiata.
W przypadku tego zdarzenia, było inaczej. Firma, która nie miała stanowiska pracy, utworzyła je dając moim zdaniem bardzo dobre warunki finansowe. Człowiek, który mnie o pomoc nie prosił, dostał ją skutecznie niczym wygraną na loterii tylko dlatego, że się zaangażował i mi zaufał. Ja natomiast spotkałam się z nim w tym samym dniu, kiedy dowiedziałam się, że go chcą zatrudnić, by wytłumaczyć się przed nim, iż proponując mu wsparcie, bałam się, że mi się nie uda.
Mamy poniedziałek, ale już nie taki jak kiedyś. Dotarło do mnie, że to co czytam w social mediach o tych całych rekrutacjach i szablonowych CV, to kolejna marketingowa ściema albo czyjś pomysł na biznes. Jeżeli się chce pracować, to nie potrzebne jest kolorowe CV i aplikowanie na ogłoszenia. Wystarczy pójść i zapytać właściciela firmy z jakimi wyzwaniami się dziś mierzy, a potem porozmawiać z nim o tym, jak można go w nich wesprzeć i ile jest gotowy zainwestować w to wsparcie.
Wystarczy się odważyć i zacząć działać, by znaleźć pracę.
pozdrawiam
Marta🌷
0 komentarzy