vry13eg1iiejumnzmup2t8zs0rph6z

Czkawka to takie dziwne zjawisko pojawia się nagle, kiedy jemy za szybko, za dużo, czy za ostro. Najszybciej ulgę otrzymamy, gdy popijemy wodą lub wstrzymamy powietrze, no ewentualnie czasem pomagało, jak nas ktoś przestraszył.

Co ma wspólnego czkawka z relacjami?

Już pewnie drogi czytelniku się zastanawiasz, co ma czkawka do relacji i o co będzie chodzić w tym artykule. Na pozór nie ma nic wspólnego, ale pozory mogą mylić.

To zaczynamy. Wyobraź sobie, że jesteś taki jak ja. Urodziłeś się z nieodpartą chęcią pomagania innym i masz w sobie ten dar nawiązywania relacji. Gdziekolwiek byś nie poszedł, tam po pięciu minutach rozmowy zauważasz, że druga strona się przed Tobą otwiera. Nawet jak policjant mandat Ci wystawia, już masz z nim dogadane, by był mniejszy, bo zdążył Ci opowiedzieć jakąś historię. Dentysta zdradza Ci jak zdobywał kompetencje a ekspedientka w sklepie o tym, jak jej biznes zaczął kuleć. Umawiasz się na spotkanie z klientem i wychodzisz po trzech godzinach, bo przecież ważne było, co on robił w dzieciństwie i jakie ma upodobania. Ktoś, kto nie ma takich umiejętności, powiedziałby – Ty farciarzu, teraz to możesz zaproponować prezesowi tamtej firmy wszystko, co tylko chcesz, bo tyle o nim wiesz. Każdego dnia w Twoim życiu dzieje się wiele. Znajomości przybywa, a czasu ubywa. Z jednej strony posiadanie takiego daru ułatwia życie. Umiesz wszystko i wszędzie załatwić. A jak jeszcze jesteś dobrze zorganizowany, to możesz pracować dla kilku firm naraz a u jednego klienta sprzedać kilka produktów.

Kiedy pojawia się czkawka?

Idziesz do szkoły, nawiązujesz znajomości i się zaczyna… Ktoś opowiedział Ci, jaki to jest biedny i Ty chcesz mu pomóc, więc pomagasz z lekcjami raz i nim się obejrzysz, stale dostarczasz zadania domowe. Na studiach, to samo. Niby masz super znajomych, świetne relacje ze wszystkimi, ale jakoś tak dziwnie, że nikogo nie ma, jak potrzebujesz pomocy (no może poza stałą grupką kilku osób). Zaczynasz swoją pierwszą pracę. Farciarzem jest ten, co ma swój gabinet i jest z dala od ludzi :). Dar relacyjności sprawia, że, a to koleżanka użala się na szefa, a to szef na koleżankę. Klienci się Ci też zwierzają. Na Tobie zaś, osiada ten cały pył.

Jeszcze dobrze, kiedy z pracy wychodzisz tylko z nowym pyłem. W końcu w domu masz odkurzacz ;). Gorzej jest, gdy jesteś handlowcem z wrodzoną relacyjnością. Dobrze jest wtedy się zabezpieczać przed nadmiarem kontaktu z klientem, upozorowanymi umówionymi spotkaniami. Wtedy wchodzisz, wiesz, że masz godzinę i pilnujesz, by klient się za bardzo nie zwierzał, bo masz za zadanie przedstawić mu swoją ofertę. No ale nasz kontakt nie urywa się przecież po spotkaniu. Potem to się zaczyna dziać. Klient Cię polubił, a jak kogoś się lubi, to chce się mieć z nim kontakt jak najczęściej. O zgrozo, jeśli jesteś atrakcyjną kobietą a on mężczyzną. Czkawka co wieczór murowana. Będą maile, SMS-y, informacje na czacie na LinkedIn pod byle pretekstem :). Nie pozostaje nic innego jak udawać, że się internet zawiesił, telefon zepsuł, czy już o 19.00 chodzimy spać.

Wampir energetyczny przy budowaniu relacji

Nadmiar kontaktu w tym wszystkim jest najmniejszym złem. Trzeba być czujnym, by dobre serduszko nie było zbytnio wykorzystywane. Dajmy na to, iż jesteś przedsiębiorcą. Biznes Ci fajnie się kręci, klientów przybywa. Na początku było ich mniej, siłą rzeczy miałeś więcej czasu, więc i dla tych pierwszych klientów mogłeś robić więcej. Zdążyłeś z nimi zbudować koleżeńskie relacje. Kiedy prosili Cię o jakąś przysługę poza umową, po koleżeńsku ją wykonałeś. No w końcu to klient, który pomógł Ci na początku, więc ma fory. Do tego personalnie bardzo Ci odpowiada, lubisz go, znasz jego problemy. Wrodzona chęć zbawiania świata, ta miłość do bliźniego powoduje to, że za wszelką cenę chcesz mu pomóc.

Nie zawieszaj się na jednym kliencie

STOP!!! Pomyśl tak teraz. Ty masz biznes do rozwinięcia. Jak chcesz się rozwijać, jeśli skupisz się na jednym kliencie? Masz czas, by się nim ponadto co ustalone, zaopiekować? Świetnie. Puknij się w głowę trzy razy, a nadmiar czasu spożytkuj na jakiś kurs czy uprawianie sportu. Czemu nie masz z siebie dawać 200%?

  • Klient to tylko klient, dziś jest, a jutro może go nie być i co dalej? Zostaniesz bez środków do życia.
  • Jeśli przyzwyczaisz klienta, że ma Ciebie na wyłączność to gdy pojawi się kolejny, będzie bunt.
  • Przestań wszystkim pomagać! Niektórzy Twojej pomocy nie oczekują, oni tylko chcieli Ci się zwierzyć, więc wypuść drugim uchem i idź dalej.
  • Uodpornij się na manipulację. Syndrom psa ogrodnika włączy się jeszcze wielu, więc gdy widzisz pierwsze objawy, stawiaj granice. Są klienci, którzy lubią być w centrum Twojej uwagi, bo w końcu ktoś im tą uwagę daje i ich dowartościowuje, a przecież handlowiec, który chce sprzedać, nie odpisze klientowi, by spadał na drzewo (tak samo jest z małymi firmami).
  • Ile chcesz jeszcze pracować za darmo, bo kogoś polubiłeś czy wiesz, że ma złą sytuację finansową (swoją drogą to jesteś pewien, że naprawdę ma aż tak źle, czy może specjalnie Tobą manipuluje by zyskać coś gratis)?
  • Kolega Ci obiecał duże zlecenia do Twojego biznesu. Szlachetnie, a masz z nim umowę?

Lepiej zapobiegać, niż leczyć

To teraz wstrzymaj na chwilę oddech. Czkawka zaraz powinna minąć. Lepiej? Mnie też 🙂 Osobiście wolę zapobiegać niż leczyć. Jednak nie zawsze się mi to udaje. Dlatego postawiłam sobie kropkę w biznesie. Ta kropka co gdzieś na LinkedIn krąży jako post i przykuwa uwagę, ma swój cel. To jest właśnie koniec mojej czkawki. Moment, w którym złapałam oddech, by zacząć inaczej. Mniej przyjaźniej bardziej biznesowo. Jeśli Ty też, jesteś z tych, co wszystko robi z sercem, chroń swoją przestrzeń, bo pewnie masz tak, jak ja, że zamiast skupić się na sobie, tak bardzo chcesz pomagać innym aż się na Ciebie zaczynają irytować :), no i przestajesz mieć życie prywatne, bo nagle klienci są z Tobą 24/7. Przede mną jeszcze wiele nauki, więc jak masz ochotę się napić kawy w moim towarzystwie i doradzić, co mogę lepiej zrobić, to właśnie teraz mam ten czas na relacje, te niebiznesowe.

A teraz umów się na szkolenie:

tel: 535 506 508